Dokładnie 20 września 2016 r. to dzień, w którym artykuł pt. „Gdy życie zmienia się nie do poznania …, czyli historia samotnej matki i praca asystenta rodziny” trafia na stronę internetową Urzędu Gminy Iwanowice, GOPS Iwanowice oraz portal społecznościowy Gminy – faceebook. W głowie kotłują się myśli, czy artykuł odzwierciedli ciężką sytuację rodziny? Czy może zostanie potraktowany przez odbiorców jak każdy inny apel o pomoc, bo przecież Internet obecnie jest przepełniony tego typu historiami (niekoniecznie prawdziwymi).
Godzina 14:10 odbieram pierwszy telefon w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej – sympatyczny głos: „Mam rower dla P. M, kiedy i gdzie mogę go dostarczyć”. Zapada cisza, po chwili dociera do mnie, że to już się dzieje… Podczas spotkania okazuje się, że P. Michał Leleń z żoną pomimo, iż sami wychowują trójkę dzieci są gotowi pomagać potrzebującym. Oprócz roweru zakupili meblościankę z biurkiem dla chłopca, przekazali również fotel obrotowy, ciekawe książki oraz gry edukacyjne. Przygotowali również paczkę z produktami spożywczymi dla rodziny. Kolejne telefony, każdy pyta co się przyda, oferując rzeczy do oddania.
Zespół ludzi zorganizowany przez Panią Martę Mazur, który otoczył swoim wparciem rodzinę, która wydawać by się mogło była w sytuacji bez wyjścia sprawił, że emocje sięgały „zenitu”. Pani Marta wraz z mężem poruszyła „niebo i ziemię” zarażając naszą akcją wszystkich swoich znajomych, rodzinę, a co więcej ludzi zupełnie obcych sobie. Napływające wiadomości oraz zdjęcia zgromadzonych przez P. Martę (w dużej mierze zupełnie nowych) art. gospodarstwa domowego, przepełniały skrzynkę każdego dnia, a nawet nocy.
Kilkanaście a nawet kilkadziesiąt minut spędzonych na telefonie to może tylko częściowo zobrazować, co działo się w sercu asystenta. Chociaż bywały również cięższe chwile, kiedy brak zrozumienia innych, którzy nie do końca pozytywnie odebrali całe przedsięwzięcie, powodował zwątpienie w sens swojej pracy i pomocy na rzecz drugiego człowieka.
Mija czwarty czy piąty dzień akcji, trudno teraz to wszystko uporządkować, ponieważ to działo się tak nagle i spontanicznie. Mamy już praktycznie całe wyposażenie, łącznie z narożnikiem i komodą od P. Marty, meblościanką od P. Michała oraz szafką i zlewem od P. Agnieszki Cieklińskiej, która uszyła również przepiękną pościel dla chłopca. Zatem szybki bilans – wyposażenie jest, brakuje tylko farb, mebli kuchennych, paneli, pieca oraz najważniejszego, ludzi z potencjałem, którzy wykonają remont.
Wizyta w rodzinie już w nowym lokalu – rozmowa na temat remontu. Klientka postanawia zadzwonić o pomoc do brata, z którym do tej pory sporadycznie się spotykała. Pan Krzysztof, jak się okazuje budowlaniec, a w dodatku „złota rączka” mówi: „czytałem artykuł, jak mógłbym nie pomóc”. P. Krzysztof razem z synem P. M z pierwszego małżeństwa, który pomimo trudnego dzieciństwa, całym sercem jest z mamą, deklarują przeprowadzenie remontu.
Mamy kolejny dzień, który okazuje się „manną z nieba”. Dzwoni mieszkanka sąsiedniej gminy, opowiada, że pracuje w jednym ze znanych marketów budowlanych w Krakowie i prosi o przygotowanie pisma z listą potrzebnych nam rzeczy. P. Anna prowadzi rozmowy z Dyrektorem, który okazuje się bardzo przychylnym człowiekiem, wrażliwym na niesienie pomocy innym ludziom. Dzięki P. Annie i jej pracodawcy mamy farby, meble kuchenne, baterię sanitarną, panele do pokoju chłopca oraz gumolit do kuchni. Tym samym nasza rodzinna ekipa rozpoczyna prace remontowe (szpachlowanie, malowanie). W tym samym czasie, dzięki wsparciu jakie otrzymaliśmy ze strony P. Tadeusza Świerka oraz pracowników realizujących prace społecznie użyteczne w naszej gminie, zostały położone panele w pokoju chłopca, wykoszona trawa oraz wycięte krzaki wokół budynku.
Przychylności Pana Tadeusza oraz jego cierpliwości do pomysłów asystenta sprawiła, że udało się przewieźć wszystkie rzeczy od poszczególnych darczyńców i fundatorów.
Pamiętny dzień odbioru – jesteśmy pod domem u P. Marty, witają nas jej życzliwi rodzice. Nie chce się wierzyć – cały ogromny przedpokój zastawiony był paczkami rzeczy dla rodziny (narożnik, komoda, dywaniki, firanki, koce, pościel, ręczniki, szkliwo, czajnik elektryczny, mikser, garnki, ubrania, gry, maskotki, piłka, kwiatek, itd.). Nie sposób w tym momencie wymienić wszystkich rzeczy. Serdeczności oraz pozytywnej energii rodziny P. Mazur nie da się określić. Jako asystent rodziny serdecznie Wam dziękuję. Do pomocy przyłączyła się również znajoma P. M., P Anna, która przekazuje dywan do pokoju chłopca oraz stół i kilka rzeczy potrzebnych do domu. P. Anna opowiedziała, jakie „parszywe” życie miała P. M, ile wycierpiała podczas małżeństwa, dziękowała za całą pomoc na rzecz rodziny.
Do akcji włączył się również lokalny przedsiębiorca Pan Marcin Grochowski – właściciel zakładu stolarskiego, który skręcił i zamontował meble kuchenne. Prace nabierają tempa ponieważ czas nagli, trzeba zakończyć przeprowadzkę, właścicielka poprzedniego domu naciska na usunięcie rzeczy.
Podczas gdy chłopiec jest w szkole razem z jego kuzynką (córką P. Krzysztof, która jako pierwsza przyjechała odwiedzić chłopca i cieszyć się jego szczęściem) urządzamy jego nowy pokój i przygotowujemy prezenty na powitanie. Wcześniej kuzynostwo widywało się sporadycznie ponieważ zarówno u P. M jak i rodziców Wiktorii warunki są trudne. P. M przyprowadza syna, u wszystkich obecnych osób rośnie adrenalina. Niedowierzanie, wszystko wydaje się jakby było snem, z którego będzie trzeba się obudzić. Wręczamy z Wiktorią prezenty, chłopiec jest „mega” szczęśliwy. Mama nie kryje wzruszenia, przytula syna – niesamowity widok. Nawet u asystenta przez chwilę emocje biorą górę, ale to chyba objaw ludzkości a nie powód do wstydu. Syn P. M poznaje swój nowy pokój i zabawki (pluszak panda dostaje miano nocnego przyjaciela). Wreszcie na czystym dywanie w jasnym przejrzystym pokoju bez obaw, że będziemy mieli towarzystwo (myszy) razem z chłopcem i Weroniką przystępujemy do przeglądania gier planszowych i rozpoczynamy zabawę.
P. M. najwyraźniej nie może ogarnąć całej sytuacji, ponieważ do tej pory sama na polu walki z biedą, bezradnością a przede wszystkim samotnością, a teraz zespół około 10 osób pracuje w jej nowym domu. Czasem tak niewiele trzeba, aby połączyć siły i uruchomić mechanizm pomocy drugiemu człowiekowi.
Kolejne dni spędzamy z P. M układając rzeczy do szaf. P. M. pyta asystenta: „ale obiecuje mi Pani, że mnie teraz nie zostawi?” Co ma odpowiedzieć asystent? Po prostu reaguje śmiechem i mówię: „tak łatwo Pani się mnie nie pozbędzie”.
1 października 2016 r. artykuł ukazuje się w lokalnej gazecie „Głos Iwanowic”, co również, wzbudza zainteresowanie ze strony społeczności lokalnej. Jedna z mieszkanek Gminy przywiozła stół do kuchni, który idealnie wpasował się w pomieszczenie. Pojawił się również kolejny anioł P. Cecylia Wykurz, która działa błyskawicznie, prowadzi pertraktacje ze sklepami AGD, a w konsekwencji dokonuje zakupu kuchenki gazowej z elektrycznym piekarnikiem oraz niezbędnymi rzeczami do podłączenia. P. Cecylia mówi: „najważniejsze jest bezpieczeństwo rodziny”.
Brat P. M. razem z jej synem pomimo, iż sami nie mają komfortowej sytuacji materialnej, dokonują zakupu pieca, który ogrzeje dom. Niemal natychmiast zgłasza się lokalna forma, której mottem jest „myśl globalnie, działaj lokalnie” i przekazuje rodzinie 0,5 tony węgla oraz suche drewno sosnowe. Pracodawca P. M, czyli „firma przyjazna rodzinie” przekazuje dywan do pokoju, P. M uwielbia chodzić na boso, jest szczęśliwa, nie przypuszczała, że jej marzenia, które dla innych nie są niczym nadzwyczajnym, mogą się jeszcze spełnić.
Sukcesem całego przedsięwzięcia jest zbiórka wszelkich dóbr, jednak zwycięstwem jest pobudzenie ludzi do działania, a szczególnie najbliższej rodziny. Pani M. podczas jednej z wizyt przejmująco opowiada o tym jak jej syn po kilku dniach remontu przywiózł do niej wnuka, który ma 2,5 roku. A teraz oczekuje wizyty swojej mamy i już zastanawia się jakie ciasto ma upiec. Wniosek z pracy, jaką wykonuje asystent rodziny jest jeden, dla takich chwil warto żyć. Szczęście innych ludzi często dodaje pozytywnej energii do życia prywatnego.
Z całego serca Dziękuję wszystkim osobom, które pozwoliły uwierzyć rodzinie w lepsze jutro. To dzięki Wam rodzina rozpoczyna nowy etap swojego życia… Dziękuję również rzeszy osób, które dzwoniły i proponowały rzeczy do oddania, których nie przyjęliśmy ze względu na ich powtarzalność. Liczy się jednak zaangażowanie i chęć niesienia pomocy.
Niesamowita moc osób chętnych do pomocy uskrzydla działania i pomysły asystenta rodziny.
Barbara Piekara
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Iwanowicach